moja.Bardzo podobał mi się sweter z rogami zwisającymi z przodu,więc postanowiłam sobie taki sprawić.Robiłam 3 wieczory; przymierzyłam już prawie zrobiony, tylko że bez rękawów,i stwierdziłam że to nie dla mnie te zwisy .
Dałam mamie i po 10 minutach zostało to:)
No... tak samo mam.... ech durnych nie sieją! :)))
OdpowiedzUsuńTak nieraz bywa...ale jak Ci się nie podobał to dobrze, że spruty...będzie nowy, inny!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Ja mam podobnie, bo zazwyczaj taka robótka czeka dosyć długo na sprucie, ponieważ najzwyczajniej w świecie szkoda mi jej zniszczyć w innym przypadku należy do robótek, których się spruć nie da i potem lądują w koszu lub jakimś kącie. ;-)
OdpowiedzUsuńAle numer tyle roboty ludzie kochani no ale jak nie wylazło trzeba pruć pozdrawiam i życzę aby już nigdy takie zdarzenie nie zaszło
OdpowiedzUsuńZnam to .. zwłaszcza jak robię dla siebie - różowe okulary wyobraźni nijak się mają do moich obwodów cycno-biodrowych, w efekcie większość zdecydowaną robię dla innych, bo wydaje mi się, że cokolwiek dla siebie zrobię, wyglądam jeszcze grubiej. Nie wiem w czym tkiwł problem u Ciebie, że efekt przekształcił się w zgrabie zwinięte kulki, ale widocznie miałaś swoje powody. Ale co tam - to nie materiał źle skrojony, spokojnie można robić, pruć, robić, pruć aż do zadowalającego efektu:)
OdpowiedzUsuńi to bardzo często ;) :)
OdpowiedzUsuńJa też tak miewam i to bardzo często:)
OdpowiedzUsuńOj tak bywa:)) Podejrzewam, że moją zaczętą spódniczkę też to czeka:))
OdpowiedzUsuńOj tez tak mam. I ja tez pruje od razu bo sie boje ze sie rozmysle. Lepiej spruc niz byc niezadowolonym i pruc jak juz pozszywany. Mam nadzieje ze wymyslisz cos nowego :)
OdpowiedzUsuńczęsto tak bywa! Ciekawa jestem jakie były te zwisy? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo ,takie glupotki to mnie tez sie trafiaja i pozniej leza w kacie i czekaja na lepsze czasy ,ale mialas kawal roboty juz zrobiony to mimo wszystko szkoda ,pozdrawiam i czekam na kolejne podejscie do zwisow ;)
OdpowiedzUsuńMi tylko żal spruć i leżą takie nie wiadomo jakie twory ;)
OdpowiedzUsuńnienawidzę pruć, bo potem jest mi bardzo ciężko zabrać się za powtórną robótkę z tych nici
OdpowiedzUsuńI u mnie sie to zdarza.Ale pruć nie lubię, chodzę wtedy za moimi panami i przekupstwem udaje mi się ich zmusić do prucia. Kedyś to mi nawet syn powiedział "mamo ty chyba po to robisz byśmy mieli co pruć".
OdpowiedzUsuńZa mną też "chodzi" taki sweterek, ładnie wygląda na manekinie, gorzej na ludziu. Pozdrawiam ;)
Do tego fasonu musi być odpowiednia, lejąca się włóczka, inaczej wszystko będzie sterczeć.
OdpowiedzUsuńPruję i to nawet dość często!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak do czegoś nie jestem przekonana to pruję bo wiem,że i tak nie będę w tym chodziła.Często na kimś mi się podoba a potem okazuje się,że na mnie...nie koniecznie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia
Rozumie dlaczego oddałaś Mamie to prucie.Nic gorszego dla mnie nie może być jak prucie.Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich pruć.
OdpowiedzUsuńSzkoda wykonanej pracy ale...też tak mamy i małżon z nas kpi w tym momencie :/
OdpowiedzUsuńTeż tak mam. Tyle, że mnie wtedy ogarnia wściekłość co daje mi energii i prucie idzie jak maszyna.
OdpowiedzUsuńKażdemu się zdarza... ostatnio zrobiłam biały sweterek ale białe coś nie dla mnie, a robiłam przez 4 dni.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpruję dość często,teraz właśnie robię coś ze zwisem i nie wiem czy tez nie będzie prute!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No,tak. Każdej z nas się zdarza taka wpadka ;) Ale lepiej spruć i zrobić coś co będzie do noszenia niż ma zalegać w szafie.
OdpowiedzUsuńMam to nagminnie, stan permanentny.Gdy mi się coś uda zrobić bez ani jednego prucia, jestem wprost zdumiona.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
o rany julek! nie wiem, czy nie byłabym wściekła - tyle się napracować i potem to wszystko spruć - buuuuu. byłabym zła, jak nie wiem co i zdaje mi się, że nie odważyłabym się pruć - wolałabym zmienić nastawienie do wydzierganej rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJak czegoś "nie czujesz" to nic na siłę....dobrze zrobiłaś...
OdpowiedzUsuńJa, niestety muszę pruć sama, bo moja mama jest już w innym wymiarze. I choć prucia nie lubię, to czasami muszę to robić.I nie tylko dlatego, że gdzieś popełniłam błąd. Ale nie zawsze zaczynając pracę widzę siebie już w końcowym efekcie dziergania. I jak mi się coś nie podoba to wolę pruć niż się na siłę do tego przyzwyczajać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja nie lubię zostawiać rzeczy, z której nie jestem zadowolona, więc pruję i to bardzo.
OdpowiedzUsuń