sobota, 30 kwietnia 2011

Głupota ..

moja.Bardzo podobał mi się sweter z rogami zwisającymi z przodu,więc postanowiłam sobie taki sprawić.Robiłam 3 wieczory; przymierzyłam już prawie zrobiony, tylko że bez rękawów,i stwierdziłam że to nie dla mnie te zwisy .




Dałam mamie i po 10 minutach zostało to:)




Myślę że też tak macie.Pozdrawiam i życzę miłego ,ciepłego weekendu:)



28 komentarzy:

  1. No... tak samo mam.... ech durnych nie sieją! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak nieraz bywa...ale jak Ci się nie podobał to dobrze, że spruty...będzie nowy, inny!!!
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam podobnie, bo zazwyczaj taka robótka czeka dosyć długo na sprucie, ponieważ najzwyczajniej w świecie szkoda mi jej zniszczyć w innym przypadku należy do robótek, których się spruć nie da i potem lądują w koszu lub jakimś kącie. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale numer tyle roboty ludzie kochani no ale jak nie wylazło trzeba pruć pozdrawiam i życzę aby już nigdy takie zdarzenie nie zaszło

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam to .. zwłaszcza jak robię dla siebie - różowe okulary wyobraźni nijak się mają do moich obwodów cycno-biodrowych, w efekcie większość zdecydowaną robię dla innych, bo wydaje mi się, że cokolwiek dla siebie zrobię, wyglądam jeszcze grubiej. Nie wiem w czym tkiwł problem u Ciebie, że efekt przekształcił się w zgrabie zwinięte kulki, ale widocznie miałaś swoje powody. Ale co tam - to nie materiał źle skrojony, spokojnie można robić, pruć, robić, pruć aż do zadowalającego efektu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. i to bardzo często ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też tak miewam i to bardzo często:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak bywa:)) Podejrzewam, że moją zaczętą spódniczkę też to czeka:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tez tak mam. I ja tez pruje od razu bo sie boje ze sie rozmysle. Lepiej spruc niz byc niezadowolonym i pruc jak juz pozszywany. Mam nadzieje ze wymyslisz cos nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. często tak bywa! Ciekawa jestem jakie były te zwisy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. o ,takie glupotki to mnie tez sie trafiaja i pozniej leza w kacie i czekaja na lepsze czasy ,ale mialas kawal roboty juz zrobiony to mimo wszystko szkoda ,pozdrawiam i czekam na kolejne podejscie do zwisow ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi tylko żal spruć i leżą takie nie wiadomo jakie twory ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. nienawidzę pruć, bo potem jest mi bardzo ciężko zabrać się za powtórną robótkę z tych nici

    OdpowiedzUsuń
  14. I u mnie sie to zdarza.Ale pruć nie lubię, chodzę wtedy za moimi panami i przekupstwem udaje mi się ich zmusić do prucia. Kedyś to mi nawet syn powiedział "mamo ty chyba po to robisz byśmy mieli co pruć".
    Za mną też "chodzi" taki sweterek, ładnie wygląda na manekinie, gorzej na ludziu. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Do tego fasonu musi być odpowiednia, lejąca się włóczka, inaczej wszystko będzie sterczeć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pruję i to nawet dość często!!! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak do czegoś nie jestem przekonana to pruję bo wiem,że i tak nie będę w tym chodziła.Często na kimś mi się podoba a potem okazuje się,że na mnie...nie koniecznie,pozdrawiam
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozumie dlaczego oddałaś Mamie to prucie.Nic gorszego dla mnie nie może być jak prucie.Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich pruć.

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda wykonanej pracy ale...też tak mamy i małżon z nas kpi w tym momencie :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Też tak mam. Tyle, że mnie wtedy ogarnia wściekłość co daje mi energii i prucie idzie jak maszyna.

    OdpowiedzUsuń
  21. Każdemu się zdarza... ostatnio zrobiłam biały sweterek ale białe coś nie dla mnie, a robiłam przez 4 dni.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. pruję dość często,teraz właśnie robię coś ze zwisem i nie wiem czy tez nie będzie prute!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. No,tak. Każdej z nas się zdarza taka wpadka ;) Ale lepiej spruć i zrobić coś co będzie do noszenia niż ma zalegać w szafie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam to nagminnie, stan permanentny.Gdy mi się coś uda zrobić bez ani jednego prucia, jestem wprost zdumiona.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  25. o rany julek! nie wiem, czy nie byłabym wściekła - tyle się napracować i potem to wszystko spruć - buuuuu. byłabym zła, jak nie wiem co i zdaje mi się, że nie odważyłabym się pruć - wolałabym zmienić nastawienie do wydzierganej rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak czegoś "nie czujesz" to nic na siłę....dobrze zrobiłaś...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja, niestety muszę pruć sama, bo moja mama jest już w innym wymiarze. I choć prucia nie lubię, to czasami muszę to robić.I nie tylko dlatego, że gdzieś popełniłam błąd. Ale nie zawsze zaczynając pracę widzę siebie już w końcowym efekcie dziergania. I jak mi się coś nie podoba to wolę pruć niż się na siłę do tego przyzwyczajać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja nie lubię zostawiać rzeczy, z której nie jestem zadowolona, więc pruję i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń